poniedziałek, 28 grudnia 2009

W sprawie nowej płyty RJD2


Dowiedziałem się, że nowy album RJD2 "Colossus" będzie miał premierę 19 stycznia przyszłego roku. Niedługo zatem będziemy czekać:D. Oto tracklista:
01. Let There Be Horns
02. Games You Can Win (Feat. Kenna)
03. Giant Squid
04. Salud 2
05. The Glow
06. A Spaceship For Now
07. The Shining Path (Feat. Phonte Coleman)
08. Crumbs Off The Table (Feat. Aaron Livingston)
09. A Son's Cycle (Feat. The Catalyst, Illogic & NP)
10. Tin Flower (Featuring Heather Fortune)
11. Small Plans
12. Gypsy Caravan
13. The Stranger
14. Walk With Me
Numer z Kenną jest znany. Po featuringach można założyć mniej więcej jaki charakter będzie miała nowa produkcja RJ'a. Phonte Coleman stanowi trzon hip-hopowej formacji Little Brother. Raperzy tacy jak The Catalyst, Illogic, NP nie za wiele mi mówią, ale RJ wybiera najlepszych, zatem na pewno nie zawiodą. Aaron Livingston to soulowy śpiewak. Znam go z featu. na traku The Rooots "Guns are down". O Heather Fortune nie wiem kompletnie nic. Tak czy inaczej hip-hopu na pewno nie zabraknie. Instrumentale są jak na razie zagadką. Wierzę jednak, że album będzie na tyle elastyczny, że każdy odnajdzie na nim coś dla siebie.

niedziela, 27 grudnia 2009

Historia o tym jak nie mogłem się zdecydować jaki utwór wybrać, czyli kawalątek dnia:D

Dzisiaj zamieszczam aż trzy utworu w ramach cyklu "Kawalątek dnia". W okolicach południa byłem przekonany, że na to miano zasługuje G.A. Muldrow z numerem "Roses". Sprawdziłem teledysk, no bo w sumie piosenka nowa nie jest. Wersja tylko nieco się zmieniła. Kilka godzin później dowiedziałem się, że za produkcję traku skądinąd ciekawej artystki Muhsinah, odpowiada nie kto inny jak FlyLo. Nie mogłem oprzeć się pokusie i zdecydowałem, że zaprezentuję wam wyjątkowo dwa numery. Wszystko byłoby ok, gdybym przypadkiem zupełnie nie trafił na kawałek, którego kilka miesięcy temu, między obronami magisterki i licencjatu, słuchałem non stop. Był to "Into The Sun", ze znakomitym wokalem Bembe Segue. Nie chciałem umieszczać ich jednocześnie, ale z racji tego, że towarzyszyły mi przez cały dzień, umilając mi momenty spędzone przy czytaniu, mafijnych rozgrywkach i ciągłych poszukiwaniach nowych tematów na muzuyczną rozkminę, zdecydowałem się na ich wypuszczenie w następującym zestawieniu:





piątek, 25 grudnia 2009

Kawalątek dnia!!!

Od jakiegoś czasu przyglądam się polskiej, hip -hopowej undergroundowej scenie. Praca na tej płaszczyźnie wre:D. Dziś wrzucam numer pewnego rapera z Torunia - Małpy. Plusem tego traku jest niewątpliwie produkcja, za którą odpowiadają niezawodni Returnersi. Ogólnie album Małpy, czyli "Kilka numerów o czymś" jest wart sprawdzenia. Enjoy!

Andreya Triana


Katowicki Jazz Club Hipnoza znany jest z organizowania świetnych muzycznych imprez. Właśnie takim wydarzeniem, w którym niestety nie mogłem uczestniczyć, był koncert Andreyi Triany. Żałuję, że 6 grudnia 2009 roku nie mogłem być w tamtym miejscu. Pierwszy raz miałem okazję posłuchać Andreyi Triany w numerze FlyLo "Tea leaf dancers". Pamiętam jak swoim pięknym głosem wspomagała również Aarona Jerome'a w utworze "Angel Lady". Wokalu użyczała także twórcom takim jak: Natural Self, Mr Scruff, TM Juke, Jack Backer Trio oraz genialnemu Bonobo. Ostatni wymieniony przeze mnie artysta wraz z Finkiem, odpowiada za produkcję debiutanckiego krążka Andreyi Triany "Lost Where I Belong". Ukaże się on prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Znając dotychczasowe poczynania artystki zapowiada się zatem nie lada sensacja. Nareszcie, po kilku latach zastoju,  wytwórnia Ninja Tune zaczyna powoli wracać do formy. Oby tak dalej!!!
Poniżej zamieszczam, poza singlem A.T. z przyszłego albumu, kilka utworów, na których artystka zademonstrowała swój niepowtarzalny talent.







czwartek, 24 grudnia 2009

Jaaazzzzz & Hip-Hop Fusion!!!


Ostatnio trafiłem na piorunująca produkcję. Przed końcem roku ten album wprowadza mnie w świetny nastrój. Wydany został w 2007 roku, ale dopiero teraz wpadł w moje ręce. Stworzyli go dwaj Panowie: DJ Drez oraz Marty Williams. Tytuł tej zacnej płyty brzmi: "The Complete Moon Bay Sessions". Marty Williams znany jako "The Catalyst" jest pianistą jazzowym. Udziela się również wokalnie. Anna DeLeon z Anna's Jazz Island wyraża się o nim w wymowny sposób: "Marty Williams is one of the Bay Area's hidden treasures. His piano playing and singing are passionate, humorous, and unique. Think Oscar Brown Jr. plus Mose Allison plus Monk with just a dash of Redd Foxx! Yes, unique!". DJ Drez jest natomiast znanym artystą undergroundowym z L.A. Jego produkcje charakteryzuje różnorodność stylów. Album nagrany wspólnie z Marty Williamsem jest pełen magicznych, jazz hip-hopowych brzmień. Wsłuchując się dokładnie w poszczególne traki odnajdziemy elementy dubu, soulu, funku, a nawet swingu. Dodatkowo numery znakomicie korelują ze sobą, konstruując w ten sposób harmonijną atmosferę. Ponadto chciałbym zwrócić uwagę na dobrze dobrane wokale, których w sumie jest niewiele, ale idealnie wprowadzają słuchacza w świat muzycznych skojarzeń. Pozwólmy sobie na odrobinę relaksu;D Podsumowując...ten album stanowi żywy dowód na nieustający, pełen miłości względem siebie dialog pomiędzy jazzem i hip-hopem.

niedziela, 20 grudnia 2009

Nie mogę bez Niej żyć...


Jakiś czas temu polecałem wam w ramach "Kawalątka dnia" numer artyski znanej pod pseudonimem Speech Debelle. Pisałem wtedy niewiele. Wy nie pisaliście wcale! Nie znam zatem waszych opinii na temat dotychczasowej twórczości tej wykonawczyni. Podejmuję w tym momencie jeszcze jedną próbę. Zdecydowałem się na ten krok, ponieważ non stop krąży wokół mnie muzyka Pani Corynne Elliot. Szleństwem nie nazwałbym tego stanu. Z obsesją też ma to niewiele wspólnego. Tak jak w przypadku nastoletniego zauroczenia, raz na jakiś czas odczuwam muzyczną fascynację jedną z wyróżniających sie obecnie artystek. Speech Debelle jest wschodzącą gwiazdą brytyjskiej hip-hopowej sceny. Wytwórni Big Dada trafiło się zatem prawdziwe cudo. Album “Speech Teraphy” stanowi konfigurację niebanalnych aranżacji, połączonych z głębokimi, emocjonalnymi tekstami. Będąc na festiwalu "Tauron Nowa Muzyka" miałem okazję przekonać się jak na żywo Corynne Elliot radzi sobie na scenie. Utwierdziłem sie w przekonaniu, że w niedalekiej przyszłości artyska zawojuje rynek muzyczny. Nie myliłem sie w ogóle:D. Po otrzymaniu prestiżowej muzycznej nagrody Mercury Prize, sprzedaż "Speech Teraphy" wzrosła o kilkaset procent. Dzięki temu z mało znanej artystki rośnie nam gwiazda na miarę Roots Manuvy czy Dizziego Rascala. Poniżej zamieszczam już nie jeden, a cztery numery, mające pokazać wam co oznacza marka Speech Debelle.







wtorek, 15 grudnia 2009

Umknął mi gdzieś ten kawałek...

"Fresh Air" to trak Wildchilda z doskonałym featuringiem Georgii Anne Muldrow. Śpiewany przez nia refren nadaje ciepły, soulowy ton temu numerowi. Wildchild na co dzień jest członkiem Lootpacka. Swego czasu wydał także świetną solową płytkę "Secondary Protocal". Osobiście jest jednym z moich ulubionych EmCe. Polecam sprawdzić jego dotychczasową twórczość. Przybędzie nowych fanów umiejętności tego rapera:D. Jestem o tym przekonany!

Ramble John Krohn...mistrz abstract hip-hopu.


Pierwszy raz zetknąłem się z twórczością RJD2 wraz z płytą "Dead Ringer". Powalił mnie na kolana już po pierwszych dźwiękach. Praktycznie non stop słuchałem nagrań z tego albumu. Bacznie obserwowałem muzyczną ewolucję tego artysty. Każda następna płyta ukazywała mi kolejne elementy muzycznej tożsamości tego twórcy z Oregonu. Materiał tworzony przez Rj'a stanowi zespolenie gatunków, takich jak jazz, soul, blues, rock a nawet folk. Wierni hip-hopowym brzmieniom fani, mają mu trochę za złe jego muzyczne eksperymenty, dalekie chociażby od czasu debiutu w rapowej grupie z Columbus-Megahertz, a także od brzmień z pierwszego albumu. Za prawdziwy kunszt muzyka trzeba uznać przede wszystkim jego umiejętność rozwoju, ciągłego poszukiwania inspiracji w rożnych nurtach muzycznych. Rj'a nie da się zaszufladkować i to jest jego największym plusem. Piszę o nim głównie dlatego, ponieważ w styczniu 2010 roku wychodzi jego nowa płyta "The Colossus". Poniżej prezentuję kawałek, który niedawno pojawił się w sieci i pochodzi z tej płyty. Enjoy!!! Czeka nas prawdopodobnie kolejne zaskoczenie:D

czwartek, 10 grudnia 2009

Mos Def - Supermagic oficjalnie na wizji:D!!! Kawalątek dnia!!!

Teledysk nie specjalnie mnie wkręca, ale ten kawałek jest miażdżący więc nie mogłem oprzeć się pokusie...

Kolejna perełka z Philly!!!


Wokalistka, producentka, autorka tekstów, czyli po prostu Santigold. Umiejętność łączenia przez nią różnych muzycznych stylów prowadzi do powstania prawdziwej mieszanki wybuchowej. Jej debiutancki album "Santogold", wydany w 2008 roku, przyprawia o muzyczny zawrót głowy. Tworzy on głównie miksturę grime' u z indie rockiem. Wsłuchując się w niego wychwycimy także elementy dubu. Poza tym inspiracji dla Santigold z pewnością doszukamy się w popowych klimatach lat 80. Artystka czerpie z muzyki wszystko co najlepsze, zatem pewnie jeszcze nie raz nas zaskoczy eksplozją finezyjnych brzmień. Osobiście nie mogę sie już doczekać tej chwili:D. Tymczasem skupmy się na tej produkcji:D

wtorek, 1 grudnia 2009

Jednorazowa przygoda czy początek wielkiej drogi? Mayer Hawthorne!


Dobry soul zawsze rozjaśnia umysł. Po świetnych albumach z lat 90., o których już coś niecoś wspominałem, przyszły lata chude. Poczynając od mniej więcej połowy tej dekady, jak grzyby po deszczu, pojawiają się artyści, którzy zawyżają standardy. Dobry to znak! Między innymi przyczynia się do tego stanu niejaki Mayer Hawthorne. Chciałoby się rzec: "Powróciły w zajebistym stylu lata 60. i 70.!". Ten chłopak to chodząca orkiestra, poważnie obdarzony talentem. Jego album "A Strange Arrangement" jest ładunkiem pełnym emocji. Wsłuchując sie w poszczególne dźwięki mam poczucie, że numery z tej płyty tworzone były z sercem - precyzyjnie i zarazem czule. Obecnie żaden album nie działa na mnie bardziej pozytywnie, niż ten stworzony przez tego gościa z okolic Detroit. Minusów dostrzegam niewiele. Poza krótkim czasem trwania poszczególnych traków nie ma się do czego przyczepić. Co ciekawe, Mayer stworzył te numery nie do końca na poważnie. Dostępne były swego czasu tylko dla rodziny i najbliższych znajomych. Dopiero Peanut Butter Wolf przekonał go aby numery trafiły do szerszego grona odbiorców. Chwała mu za to! Odnosząc się do tematu tego posta, zastanawiam się czy możemy liczyć na kontynuację soulowej rozkminy tego artysty? Czas pokaże, a tymczasem nakazuję  aby w ramach przygnębiającej pogody, która zwyczajnie jest obsrana, zaaplikować sobie porządną dawkę oldschoolowego soulu. Przedawkowanie jest nawet wskazane. A co tam!:)
Poniżej podaję do skonsumowania pierwszy singiel artysty. Został on specjalnie wytłoczony na kształt serca. Trochę to odbiega od standardów normalnych płyt winylowych;)



Drugim singlem jest jedyny cover na tym albumie. Pierwowzorem jest piosenka o tym samym tytule zespołu The New Holidays.



Na koniec dodam, że Mayer ma swoje alter ego w postaci DJ Haircuta, członka legendarnej grupy hiphopowej z Detroit - Athletic Mic League. Łałałiła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

sobota, 28 listopada 2009

Kompilacja godna polecenia...Pete Rock a undergroundowe brzmienia


Kompilacja muzyczna ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Uważam, że na kompilację trzeba mieć po prostu w danym momencie ochotę. Jeżeli się decyduję na przesłuchanie zbioru utworów różnych wykonawców, oczekuję, że każdy kawałek poprowadzi mnie do płyt poszczególnych artystów. W ten sposób odnajdę dopiero spokój, po przesłuchaniu płyt na których dane numery się znajdują rzecz jasna:). Praca to żmudna, ale sie opłaca:) Spotkałem w trakcie swoich muzycznych poszukiwań wiele słabych kompilacji. Na maksa jestem szczęśliwy kiedy trafię na genialnie stworzoną muzyczną układankę. Tak właśnie wygląda kompilacja stworzona przez jednego DJ'a i producenta z Nowego Jorku. Pete Rock, tak nazywa się ten gość, jest ważną personą w kręgach hiphopowej produkcji. W roku 2006 za jego sprawą powstał album "Underground Classics" skupiający 15 traków. Na featach:D Ego G, INI, The U.N. i inni... Holistycznie stanowi doskonałą konfigurację, utrzymaną w undergroundowym klimacie. Polecam tego "masakratora"!!!

wtorek, 24 listopada 2009

Trzy wcielenia Crooklyn Dodgers!!! "Let's take a sec to think back..."

Komentarze na blogu inspirują mnie do refleksji nad opisywanymi przez Was kwestiami oraz tworzenia nowych postów. Nie ma ich za wiele, ale lepszy rydz niż nic:) Wyciągnijcie zatem ręce z gipsu i popracujcie razem ze mną:D Wczoraj wieczorem Longer pomógł mi wkręcić się w temat trochę zapomnianych przeze mnie uczestników projektu o nazwie Crooklyn Dodgers. Na potrzeby filmów Spike'a Lee "Crooklyn" (1994) i "Clockers" (1995) połączyli siły znakomici przedstawiciele nowojorskiej sceny hip-hopowej. Poszczególne kawałki wchodziły w skład soundtracków do tychże filmów. Pierwszy numer "Crooklyn" zarapowali Buckshot, Masta Ace i Special Ed. Produkcją zajęli się legendarni już Tribe Called Quest. Drugie wcielenie - "Return of The Crooklyn Dodgers" do bitu DJ Premiera, powstało dzięki współpracy Jeru The Damaji, Chubb Rocka i O.C. W roku 2007 kawałek "Brooklyn on my mind" wykonany przez Jean Grae, Mos Defa i Memphis Bleeka zakończył ten cudowny etap w historii nowojorskiego hip-hopu. Ostatni trak z serii Crooklyn Dodgers wchodził w skład drugiej kompilacji producenta z Północnej Karoliny, 9th Wondera "The Dream Merchant Vol. 2". Delektujcie się tymi klasykami!!!





poniedziałek, 23 listopada 2009

Sprytnie skonstruowany projekt.


Praktycznie codziennie ze świata muzyki dochodzą do nas wieści o muzycznych bombach. Artyści prześcigają się w tworzeniu coraz to nowych pomysłów. Jedne są lepsze, drugie gorsze. Niektóre nawet nie powinny powstać:D. Jakiś czas temu zaintrygowł mnie Insight, raper i producent z Bostonu. Jest on autorem projektu o nazwie Soloplexus. Powstała z tego tworu płyta: "Illusive Avenues of 6 Intrinsic Musicians". Insight prezentuje na niej swoje niebanalne umiejętności. Odgrywa role sześciu EmCe, co jest niewątpliwie nie lada wyczynem, ponieważ w każdym przypadku zmienia wokal. Poza tym każde z jego alter ego cechuje niepowtarzalny styl. Do tego wszystkiego dochodzi kawał porządnie zrobionej muzy. Album można spokojnie nazwać unikalnym. Warto sprawdzić cały materiał. Na zachętę ponieżej zamieszczam mój ulubiony trak z tej płyty.

piątek, 20 listopada 2009

Kolaboracja przykuwająca uwagę!!!



Mam słabość do instrumentalnego grania. Zawsze uważałem, że o dobrym EmCe świadczy doskonałe wkomponowanie się w zespół stojący za nim. Wymaga to sporych umiejętności i pracy, aby owoc mógł dojrzeć. Twierdzę, że na dobrej drodze jest pewien raper z Kalifornii. Zwie się E Reece. Chłopaczyna ma za sobą ponoć niezbyt udany debiut z roku 2007. Jego album "A New Breed" został krytycznie przyjęty przez fanów. W trakcie jego solowej kariery trwały prace nad nowym projektem. W styczniu 2009 roku E Reece & Core Elements wydali płytę "L.I.S.n. 2 This Live In.Studio.". Stanowi ona połączenie hip-hopu jazzu i funku. Materiał z debiutanckiej płyty E Recce'a został muzycznie zastąpiony instrumentalnymi aranżacjami. Brzmią one całkiem przyjemnie, ale nie jest to na pewno szczyt marzeń dla potencjalnego słuchacza. Dobre numery przeplatane są zdecydowanie słabszymi. Próbę oceniam jednak stosunkowo wysoko. Wierzę, że wraz z następną płytą jakościowo pójdą w górę.
Ciągle brakuje mi tego typu kolaboracji. Cały czas szukam konkurencji dla The Roots i Crown City Rockers:D. W końcu znajdę "perełkę". Tymczasem sprawdźcie poniższy materiał.



czwartek, 19 listopada 2009

Kawalątek na dziś??? How many MC's?! Album na jutro "Enta Da Stage"!!!



Black Moon nie wymaga przedstawienia. Każdy, kto chociaż trochę interesuje się hip-hopem swego czasu musiał trafić na tą legendarną, nowojorską grupę. Ich pierwsza płyta pt. "Enta Da Stage", to moim zdaniem tzw. "klasyk". Odpowiedzialni za to cudeńko są Buckshot, 5FT Accelerator i DJ Evil D. Oni właśnie tworzą ten hip-hopowy kolektyw. Momentami mroczne bity, cechujące album, doskonale wypełniają jazzowe sample. Ponadto, co charakterystyczne dla tej płyty, dominują mocne bębny i głęboki bas. Lubię taki stan rzeczy:D. Zatem partycypacja tego składu w rozwoju złotej ery hip-hopu lat 90., nigdy nie zostanie zapomniana!

wtorek, 17 listopada 2009

Kolejny raz się zakochałem...tym razem w Georgii Anne Muldrow.


"Georgia Anne Muldrow brims with so much optimism and anxious energy that it barely contains itself. Muldrow composed and performed all of the music on her debut EP, Worthnothings. The gutsy ingenuity of 'Larva' isn't a surprise. It's just an enchanting moment from an enormously promising young talent." Tak o niej mówią w National Public Radio. Cóż mogę dodać. Trochę głupio się czuję, że wcześniej nie sprawdziłem tej "Perełki". Dopiero kawałek "Roses" Mos Defa, z jego najnowszej płyty, sprawił, że się w niej zakochałem. Luba ma przyjęła to ze stoickim spokojem:D. Zacząłem szperać zatem w twórczości wokalistki. Dowiedziałem sie, że sama piszę teksty, komponuje. Eklektyczne produkcje łączą w genialny sposób hiphop, soul i jazz. Mimo młodego wieku już zawróciła wielu osobom w głowie. Niezależność tego co robi kłuje w oczy powszechną komrcje. Dobrze sie dzieje, że wytwórnia Stones Throw daje jej możliwość rozwoju. Poniżej prezentuję numer z jej najnowszego albumu.



Dla mnie jest po prostu magiczna. W ramach ciekawostki dodam, że numery z albumu "Early" zaczynała pisać w wieku lat 17.
Na koniec nic innego jak "Roses"

poniedziałek, 16 listopada 2009

Nie mogę przejść obok...

Jawi nam się następca J Dilli i potencjalny konkurent Madliba. Steven Ellison czyli nie kto inny jak Flying Lotus, to niezły eksperymentalista. Łączy różne style, tworząc genialne produkcje, które po prostu hipnotyzują. Jakiś czas temu powstała epka nagrana wspólnie z Declaimem, zatutułowana "Whole Wide World". Co cieszy, nasycona jest jazzowymi samplami. Proszę zatem o odrobienie zadania domowego.

"One", "Earthtones", "The Day After Forever" - po prostu Crown City Rockers.



Rashaan Ahmad (EmCe), Woodstock (sample, perkusja), Headnodic (gitara basowa), Max MacVeety (bębny), Kat Ouano (klawisze). Osoby wymienione powyżej tworzą hiphopowy band Crown City Rockers. Łączą instrumentalny hip hop z oldschoolowymi brzmieniami (głównie jazzowo-funkowymi). Doktor G. zaleca poważną dawkę lekarstw na jesienną depresję. Na początek dobry będzie napar z "One". Następnie tabsy w postaci traków z "Earthtones". Na koniec najnowszy specyfik, wypuszczony na rynek pod koniec września tego roku, "The Day After Forever". Naprawdę warto było czekać te kilka lat. Spożywajcie w całości. Ta niekonwencjonalna terapia uleczy Was w 100%!!!

Dla rozjaśnienia umysłu tymczasem...





niedziela, 15 listopada 2009

Kawalątek na dziś!!!



Proponuję przenieść się do UK. Tam tworzy reprezentantka wytwórni Big Dada, niejaka Corynne Elliot, czyli Speech Debelle. Poniżej prezentuję singiel promujący album "Speech Theraphy". Szczerzę polecam tą płytkę. Od czasu Roots Manuvy nie było takiego talentu. Biorę odpowiedzialność za te słowa:D.

Slum Village - Fantastic vol. 2



Zdarza się tak czasem, że jedną płytę męczy się nie jeden dzień, nie dwa, nie trzy. Można i dłużej. Wiem coś o tym. Niewiele jest jednak takich płyt. Album "Fantastic vol. 2", który codziennie od tygodnia odświeżam, to absolutnie najlepszy krążek Slum Village. Wówczas ten skład, pochdzący z Detroit, tworzyli Baatin, T3 oraz J Dilla. Dwadzieścia traków, które J Dilla zmontował na tej płycie, holistycznie fundują nam niezapomniane wrażenia. Soulowo-hiphopowy klimat płyty sprawia, że jest ona bardziej melodyjna. Mało jest na albumie labilnych momentów. Zatem nie można do wielu kwestii się przyczepić. Nie chciałbym wyjść na J Dillofila, dlatego dodam, że jedynym minusem są stosunkowo słabe jego raperskie umiejętności:D. Producencko udowodnił nam, że jest numer jeden! Slum Village tworzą do dziś w zmienionym składzie, ale bez J Dilli to już nie ta sama bajka.



Po powyższym opisie stwierdzam, że jestem J Dillofilem. Cuż poradzić:D

sobota, 14 listopada 2009

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o butach, ale boicie sie zapytać!!!

http://blogmanogi.blogspot.com/

"Nie szata zdobi człowieka" możnaby rzec. Zawsze znajdą sie osoby, które stwierdzą, że nie zwracają uwagi na to w czym chodzą, jak mają sie poszczególne elementy do danej konfiguracji stroju, itp. Można się z tym zgodzić, ponieważ wszystko ogranicza sie w tym momencie do indywidualnej rozkminy. Jednakże w przypadku butów jest inaczej. Niemożliwym jest przyjęcie postawy sceptyczniej akurat wobec tej części ubioru. "Darmo, że ci świat szeroki, kiedy trzewik ciasny", mówi XIX-wieczne przysłowie. Zatem trzeba zwrócić uwagę na link zamieszczony powyżej. Na tymże blogu ciężko pracuje człowiek piszący o prawdziwych szusach. Wypowiada wojnę stylistycznemu minimalizmowi. Walczy o sprawę z pełnym zaangażowaniem. Bezwzględnie bombarduje obuwnicze konwenanse. But słaby to but martwy! Pamietaj zatem drogi czylelniku, że jeżeli już wdepniesz w obuwnicze gówno, to wykorzystaj BLOGMANOGI jako okazję, żeby się nauczyć jak dobrze wybrać buty...

piątek, 13 listopada 2009

Taki asfalt to ja rozumiem!!!

Zajrzałem na stronkę Asfalt.pl. Rutynowa czynność powtarzana z tygodnia na tydzień. Ostatnio w sumie przeze mnie zaniedbana. Mimo wszystko odbieram to pozytywnie. O Łonie już pisałem. Czas na Ostrego. Od jakiegoś czasu ten Pan działał mi na nerwy. Z sentymentem wspominam "Jazzurekcję" i "Jazz w wolnych chwilach". Późniejsze produkcje były niezłe, ale miałem wrażenie, że tekstowo trochę sie wypalił. W sumie po tym co słyszę, pewne kwestie dotyczące osoby tego zdolnego rapera i producenta w tym momencie mogę przemilczeć. "Jazzurekcja: Addendum", to specjalny album wydany w rocznicę wydania "Jazzurekcji". Minęło już pięć lat od tego momentu. Obecnie, to co zapowiada numer poniżej wparawia mnie w osłupienie. Czekam na wiecej!!!!!!!!!!!



Poza tym polecam sprawdzenie wydanej we wrześniu płyty uzdolnionego Brzeżaniana, który zwie się Maciej Stępień ---> METRO. Muzikillmind nagrana z Declaimem to świadectwo jakości polskiej produkcji za granicą. Obadajcie temat!!!

Łona & The Pimps...ładnie, ładnie!!!

Aligancki projekt. Kolaboracja Łony z The Pimps to pierwszorzędne precjozo na zbliżającą sie wielkimi krokami zimę. Dobrze to świadczy o tym chłopaku ze Szczecina. Podobno to nie jest jednorazowa akcja. Szykuje się poważne granie na żywo. Ekipa startuje już na początku grudnia w Szczecinie. Mam nadzieję, że kolejny etap rozpocznie sie we Wrocławiu:D. Tymczasem posłuchajmy.

To all my cats!!! Kawalątek na dziś...



Just be yourself, and be so clear...

Soulquarianie atakują!!!



Kosmiczny neosoulowo-hip-hipowy kolektyw doprowadził niejednego słuchacza do muzycznej ekstazy. Sprytnie wymyślona nazwa, zaczęrpnieta od jedenastego znaku zodiaku ---> Aquarius (Wodnik), oznaczała ilość stałych członków owego składu ---> Questlove, J Dilla, Erykah Badu, Bilal, D'Angelo, Talib Kweli, Mos Def, Q-Tip, Common, Pino Palladino, James Poyser. Soulquarians funkjonowali na przełomie XX/XXI wieku. Wtedy to właśnie pod ich patronatem zostały wydane takie produkcje jak: Things Fall Apart (The Roots, 1999), Voodoo (D'Angelo, 2000), Like Water for Chocolate (Coomon, 2000) Mama's Gun (Erykah Badu, 2000), 1st Born Second (Bilal, 2001), Phrenology (The Roots, 2002), Electric Circus (Common, 2002). Warto zwrócić uwagę na każdy z wyżej wymienionych albumów. Stanowią one w swoich nurtach swoiste perełki, które na stałe zapisały sie w historii muzyki. Wysublimowane bity i aranżacje, zabójcze kolaboracje, lyriczne fantazje. Zawsze wraca się do tych nagrań. Naprawdę warto zrobić to w najbliższym czasie:D. Mimo iż nie słychać nic na razie o dalszej współpracy Soulqarians, wierzę, że gdzieś tam szykują dla nas prawdziwą bombę. Dlatego też jak znowu zaatakują, chce być po ich stronie!!!

Poniżej, dla zachęty po numerze z każdego albumu. Zaczynamy od Rootsów.



D'Angelo



Coomon



Erykah Badu



Bilal



The Roots



Common



Miłego słuchania!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

środa, 11 listopada 2009

PomplamooseMusic...cóż mogę dodać???



Muszę przyznać, że Musek zainspirował mnie do otworzenia, a w konsekwencji przesłuchania linku, który podrzucił mi w komentarzu nr 2:D...Stwierdzam, że od czasu Kutimana nie słyszałem czegoś podobnego. PomplamooseMusic, bo tak nazywa sie ten duet, kompletnie powalił mnie na kolana. Autentyczność tego co robią to jedna sprawa. Humor jaki prezentują sprawił, że polubiłem ich jeszcze bardziej. Zastanawiam się tylko jak mogą brzmieć na koncertach? Poza tym stwierdzam, że nowe aranżacje niektórych numerów, które rozłożyli na części pierwsze bardziej do mnie trafiają. Szczególnie ten:



Miłego słuchania zatem. Ponadto zapraszam do komentowania bloga. Będę wiedział, że sprawdziliście temat.

Zapomniałbym. Dla porównania Kutiman poniżej. Nic dodać, nic ująć.

Dalek pokrzyżował mi plany.



Dzisiaj we wrocławskim klubie Firlej gra Dälek. Wybieram się na ten koncert, dowiedziawszy się o nim dopiero przed chwilą. Mogę powiedzieć, że mam w sumie szczęście. Cieszy mnie fakt, że będę mógł usłyszeć jedną z lepszych ekip tworzących eksperymentalny hip-hop. Duet tworzą MC Dälek (wokal) i Oktopus (produkcja). W czasie kilku koncertów w Polsce promują swój najnowszy album "Gutter Tactics". W swojej twórczości Dälek przejawia inklinacje względem różnych gatunków muzycznych. Jest to niewątpliwie plusem, przez co zdecydowanie rozszerza się paleta dzięków wykorzystywanych przez tą ekipę. Mocne hipnotyczne bity urywają głowę słuchaczowi. Przyznam, że muszę mieć na Däleka dzień. I dziś on właśnie nadszedł!



Powyżej numer z najnowszej płyty tej formacji.

wtorek, 10 listopada 2009

Mój pierwszy raz...


Wypadałoby napisać cuś o samej konstrukcji bloga. Decyzja o jego powstaniu była spontaniczna więc na razie niczym wielkim nie mogę się pochwalić. Zacznę może od numeru dnia. Właśnie ten kawałek sprawił, że powstał ten blogowy twór. Jest to "Act too (Love of my life)" The Rootsów. Lata temu sprawił, że zakochałem się w muzyce tej ekipy i regularnie go sobie odświeżam. Jest kilka powodów. Po pierwsze ---> przypomina mi jak bardzo wkręciłem się w hip-hop. Po drugie ---> swoim brzmieniem potwierdza fakt, iż nie ma na świecie lepszej ekipy od Rootsów, która tworzyłaby takie aranżacje. Po trzecie ---> na featuringu niezawodny Common. Po czwarte ---> mimo iż skład Rootsów ulegał przez te kilkanaśćie lat różnym roszadom, trzon w postaci Black Thoughta i Questlova pozostał niezmienny. To głównie dzięki nim możemy ciągle delektować się tymi eklektycznymi brzmieniami i przykuwającymi uwagę tekstami.




Osobiście uważam, że płyta Things Fall Apart, z której pochodzi kawałek powyżej, jest najlepsza w porównaniu z całym dorobkiem tego hip-hop bandu.