poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Pozytywnie zaskoczony, ot tak!

Pyskaty nie należał nigdy do grona moich ulubionych rodzimych raperów. Nie śledziłem jego twórczości jakoś specjalnie. Jakiś czas temu Ziomek podrzucił mi do przesłuchania jego utwór "Bez Granic". Szczerze mówiąc, początkowo moją uwagę zwróciły featy do tego numeru. Włączyłem go i od tamtej pory słucham go coraz częściej...Krótko o nim. Za bit mega cenię Returnersów. Chwiał i Little jak zwykle nie zawiedli. W kwestii EmCees sprawa wygląda tak: Fu, Tomiko i Ero nie powalają swoimi zwrotkami, szczególnie ten trzeci. Ich flow po prostu nie wpada w ten bit delikatnie mówiąc. Poza Fu, nie znam twórczości pozostałej dwójki, i raczej nie poznam;); z kolei Małolat i Pyskaty poważnie mnie zaskoczyli, szczególnie ten pierwszy :). Jego zwrotka jest naprawdę dobra i mam nadzieję, że chłop utrzyma taki poziom już na stałe. Pyskaty wypada zdecydowanie na plus. W porównaniu z tym co prezentował na wcześniejszych albumach, uznaję ten numer w jego wykonaniu za spory progres. Reszta udzielających się raperów przyzwyczaiła mnie do takiej zabawy słowem jaką prezentują w tym numerze. Nie mam zatem żadnych zastrzeżeń względem nich.
Taki hip-hop kocham i taki przyjmuję..."bez granic". Wracam do słuchania! Enjoy!

wtorek, 20 kwietnia 2010

Już nigdy nie doczekamy się kolejnego Gang Starra...

Dla mnie Guru był ikoną nowojorskiego hip-hopu. W dniu jego śmierci, wspominam twórczość tego artysty, zarówno solówki jak i jego współpracę z Primo. Płyta po płycie, klasyk za klasykiem! Miałem swego czasu okazję posłuchać Guru na żywo. Wiele razy podkreślałem, że koncert nie do końca spełnił moje oczekiwania, ale jedna kwestia z tamtego wydarzenia utkwiła mi w pamięci. Guru potrafił jak nikt inny, swoim charyzmatycznym podejściem, budować relacje z publicznością. W tym momencie nadszedł czas wspomnień.

sobota, 17 kwietnia 2010

Kawałek historii kawałka.

Pomyślałem, żeby rozpocząć od płyty, z którą zaznajomił mnie Longer, za co bardzo mu dziękuję, ale będzie tylko o jednym z niej kawałku. Płyta to “Various - 5 - A Selection From The Fat City Recordings Back Catalogue”, wydana na pięciolecie wytwórni Fat City. Mix londyńskiego duetu producenckiego The Nextmen jest świetny pod względem technicznym, choć bez popisów i słusznie, bo jeśli ma być to wybór (też znakomity!) najlepszych tracków, to należy dać się nam nimi nacieszyć, a nie ciąć jak sałatkę jarzynową. Oczywiście odbiegam od meritum.
Trochę mi wstyd, ale dopiero poznając tę płytę usłyszałem utwór ”Sunshine of your love” z 1967, autorstwa bluesowej grupy Cream.

Jednak na miksie Nextmenów pojawił się cover wykonywany przez Spanky Wilson w 3 lata po oryginale i nie boję się powiedzieć, że to jeden z najlepszych coverów, jakie kiedykolwiek słyszałem. Po prostu odpowiada mi w nim wszystko, od brzmienia i wykonania muzyki przez wokal Wilson po aranż.
Zafascynowany tym kawałkiem szukałem i całkiem niedaleko okazało się, że już wcześniej Jimi Hendrix grywał go na swoich koncertach, nie był jednak świadom tego, że miał swój wkład w jego powstanie. Bowiem na pomysł linii basu, która stanowi podbudowę kawałka wokalista i lider Cream (notabene – nie Clapton) Jack Bruce wpadł właśnie po koncercie Hendrixa, na którym miał okazję być. Wykonanie Hendrixa też warte jest polecenia.
Jednak są jeszcze dwa, które znacznie bardziej odbiegają od pierwotnej wersji i chyba jeszcze bardziej zasługują na uwagę.
Znając nieco zespół Living Colour grający mocnego rocka nie jestem zaskoczony ani odrobinę ich rozwiązaniem. Linia basu Bruce’a zagrana tutaj też na gitarach elektrycznych z mocno przesterowanym brzmieniem, bardzo dobrze zgrana z perkusją Calhoun’a brzmi wybornie. Klip obejrzeć też warto z uwagi na to, jaki film z lat 90. promował, dosyć zabawna ciekawostka.
Na zakończenia królowa, a jeśli posłuchacie wykonania z festiwalu w Montreux z 69’ w całości, to zrozumiecie dlaczego. Ella Fitzgerald, o niej tu mowa, umieściła ten utwór na jednej ze swoich płyt i dzięki otaczającym ją znakomitym muzykom i przede wszystkim swoim ponadprzeciętnym umiejętnościom i wrażliwości muzycznej zrobiła z tym numerem to, co tylko królowa może. Panuje nad wszystkim. I chyba muszę zmienić kolejność ulubionych coverów.




Polecam też improwizację Bobby'ego McFerrina
http://www.youtube.com/watch?v=z36CD5iFWRY
I Jimi'ego Hendrix'a
http://www.youtube.com/watch?v=s2TSpusRV-8

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Ugly debiut;D

Poniżej tekst mojego dobrego Zioma, który dołącza już w tym momencie do grupy Jesteś Serca Biciem! Witaj Brachu

West Coast to nie tylko legenda N.W.A., odpimpowany Xzibit, Eazy-E i jego nieuregulowane alimenty... Ugly Duckling, bo o nich będzie dziś mowa, to niemłody już zespół - powstał w ‘93 - niespełna w rok po wydaniu The Chronic. Całkowicie różni się, zarówno muzyczną jak liryczną warstwą swoich nagrań, od ikon rapu z Kalifornii – ponoć stąd ich nazwa. Bity oparte na funkowych i jazzowych samplach, przypominają wczesne nagrania De La Soul czy Tribe Called Quest. Luźne flow, zdystansowane teksty - ogrom żartów, świetna współpraca obydwu MC i pomysłowość DJ’a. Polecam przesłuchanie płyt w całości-  każda posiada własny motyw przewodni i konwencję muzyczną. To jest styl Ugly Duckling. Funky!  – when you’re thirsty... and hungry!

Zapowiedź poważnych zmian...

Ten pomysł rodził się w mojej głowie już od jakiegoś czasu. Potrzebne jest ożywienie Jesteś Serca Biciem! Jeżeli czytelnicy tego bloga mają poniekąd ręce w gipsie, to postanowiłem dobrze znaną mi część go odwiedzających, zaprosić do udziału w jego tworzeniu. Z kilkoma osobami rozmawiałem osobiście. Do kilku, głównie z powodu odległości, wystosuję odpowiednie propozycje. Prawdą jest, że mam coraz mniej czasu, na prawidłowe zadbanie o mojego bloga. Stwierdziłem zatem, że to będzie dobra opcja aby w ten właśnie sposób rozpocząć zupełnie nowy dyskurs. Tematyki nie zmieniam. Wciąż mam decydujące zdanie:D.
Na początek przedstawiam LONGERA, którego tekst ukaże się za krótką chwilę. Jeszcze co prawda przez moje konto..ale już ten stan ulegnie zmianie:D Do dzieła zatem!!!

sobota, 3 kwietnia 2010

Mocne uderzenie...Onra!


Słyszałem tego gościa na żywo i przyznaję, że sporo talentu w nim drzemie. Wcześniej, przed koncertem, sprawdziłem tylko kilka numerów na YouTubie i w tamtym momencie wiedziałem, że to będzie strzał w dziesiątkę. Dziś w kilku zdaniach chcę wspomnieć o jego najlepszym jak do tej pory albumie. Chinoiseries jest muzyczną bombą spod znaku alternatywnego hip-hopu!!! Onra przy tworzeniu bitów na tą płytę wykorzystał 'azjatycki materiał', odnaleziony podczas jego pobytu w Wietnamie. Dobrze, że wygrzebał tam te oldschoolowe winyle. Dziś mamy możliwość delektowania się produkcjami opartymi w głównej mierze na samplach pochodzących ze starych wietnamskich nagrań. Dzięki temu płyta posiada niesamowity klimat, wkręca maksymalnie i do tego przede wszystkim nie nudzi!
Nic już więcej w tym temacie nie dodam. Przesłuchanie kilku utworów będzie najlepszą rekomendacją. Enjoy!!!







Nie jestem cierpliwym człowiekiem. Oj nie!


Przesunięcie terminu premiery najnowszej płyty Reflection Eternal 'Revolutions Per Minute', to dla niecierpliwego człowieka, żądnego zajebistego rapu, to wiadomość zwyczajnie zła. Na 'The Ecstatic' Mos Defa już wystarczająco długo się naczekałem. A teraz to...co zrobić. Kawałek poniżej pozwala mi na przetrwanie tego okresu oczekiwania. Talib w tym utworze miażdży swoim nieprzeciętnym flow. Bun B także daje radę. Muzycznie wiadomo jak jest. Hi Tek za każdym razem, kiedy wypuszcza taką produkcję, umacnia swoją pozycję w gronie najlepszych obecnie producentów na świecie...

Sporo mam do nadrobienia...

Miesiąc nieplanowanej przerwy! Tak było i w tym momencie to zmieniam :D.  Przegrałem walkę z czasem...miałem sporo pracy i niestety byłem zmuszony poświęcić między innymi blog,  koszykówkę i wiele innych ważnych dla mnie kwestii. Obecnie łapię głęboki oddech i wracam do życia:D. Wszystko to co zostało zepsute.... naprawię. Zaczynam od bloga. Poniżej numer, który w tym nieco trudniejszym okresie, towarzyszył mi na co dzień....