wtorek, 20 kwietnia 2010

Już nigdy nie doczekamy się kolejnego Gang Starra...

Dla mnie Guru był ikoną nowojorskiego hip-hopu. W dniu jego śmierci, wspominam twórczość tego artysty, zarówno solówki jak i jego współpracę z Primo. Płyta po płycie, klasyk za klasykiem! Miałem swego czasu okazję posłuchać Guru na żywo. Wiele razy podkreślałem, że koncert nie do końca spełnił moje oczekiwania, ale jedna kwestia z tamtego wydarzenia utkwiła mi w pamięci. Guru potrafił jak nikt inny, swoim charyzmatycznym podejściem, budować relacje z publicznością. W tym momencie nadszedł czas wspomnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz