sobota, 17 kwietnia 2010

Kawałek historii kawałka.

Pomyślałem, żeby rozpocząć od płyty, z którą zaznajomił mnie Longer, za co bardzo mu dziękuję, ale będzie tylko o jednym z niej kawałku. Płyta to “Various - 5 - A Selection From The Fat City Recordings Back Catalogue”, wydana na pięciolecie wytwórni Fat City. Mix londyńskiego duetu producenckiego The Nextmen jest świetny pod względem technicznym, choć bez popisów i słusznie, bo jeśli ma być to wybór (też znakomity!) najlepszych tracków, to należy dać się nam nimi nacieszyć, a nie ciąć jak sałatkę jarzynową. Oczywiście odbiegam od meritum.
Trochę mi wstyd, ale dopiero poznając tę płytę usłyszałem utwór ”Sunshine of your love” z 1967, autorstwa bluesowej grupy Cream.

Jednak na miksie Nextmenów pojawił się cover wykonywany przez Spanky Wilson w 3 lata po oryginale i nie boję się powiedzieć, że to jeden z najlepszych coverów, jakie kiedykolwiek słyszałem. Po prostu odpowiada mi w nim wszystko, od brzmienia i wykonania muzyki przez wokal Wilson po aranż.
Zafascynowany tym kawałkiem szukałem i całkiem niedaleko okazało się, że już wcześniej Jimi Hendrix grywał go na swoich koncertach, nie był jednak świadom tego, że miał swój wkład w jego powstanie. Bowiem na pomysł linii basu, która stanowi podbudowę kawałka wokalista i lider Cream (notabene – nie Clapton) Jack Bruce wpadł właśnie po koncercie Hendrixa, na którym miał okazję być. Wykonanie Hendrixa też warte jest polecenia.
Jednak są jeszcze dwa, które znacznie bardziej odbiegają od pierwotnej wersji i chyba jeszcze bardziej zasługują na uwagę.
Znając nieco zespół Living Colour grający mocnego rocka nie jestem zaskoczony ani odrobinę ich rozwiązaniem. Linia basu Bruce’a zagrana tutaj też na gitarach elektrycznych z mocno przesterowanym brzmieniem, bardzo dobrze zgrana z perkusją Calhoun’a brzmi wybornie. Klip obejrzeć też warto z uwagi na to, jaki film z lat 90. promował, dosyć zabawna ciekawostka.
Na zakończenia królowa, a jeśli posłuchacie wykonania z festiwalu w Montreux z 69’ w całości, to zrozumiecie dlaczego. Ella Fitzgerald, o niej tu mowa, umieściła ten utwór na jednej ze swoich płyt i dzięki otaczającym ją znakomitym muzykom i przede wszystkim swoim ponadprzeciętnym umiejętnościom i wrażliwości muzycznej zrobiła z tym numerem to, co tylko królowa może. Panuje nad wszystkim. I chyba muszę zmienić kolejność ulubionych coverów.




Polecam też improwizację Bobby'ego McFerrina
http://www.youtube.com/watch?v=z36CD5iFWRY
I Jimi'ego Hendrix'a
http://www.youtube.com/watch?v=s2TSpusRV-8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz